Chile to nie tylko kraj winem płynący. Bogactwa natury przekładają się na przepiękne, kojące duszę widoki, ale znajdzie się tu również coś dla zdrowia i piękna ciała. Termalne wulkaniczne źródła, niepozorne, najeżone kolcami różane krzaczki czy pewien gatunek ślimaka stanowić mogą niemały wkład w pielęgnację naszej urody.
Helix aspersa Müller (Brunatny ślimak ogrodowy), bo o nim mowa, po raz pierwszy został usystematyzowany i opisany przez duńskiego badacza historii naturalnej Otto Friedrich Müllera w roku 1774 na podstawie egzemplarzy znalezionych we Włoszech. Nie wiadomo jednak kto pierwszy użył śluzu tego ślimaka do leczenia problemów skóry. Pewne jest to, że lecznicze i regeneracyjne właściwości śluzu od wieków znały i wykorzystywały liczne pokolenia medyków w wielu kulturach. Ślady tego faktu znajdziemy tak u Hipokratesa jak i u Indian zamieszkujących niegdyś Araucanię, obecnie tereny południowego Chile.
https://www.star5products.com/
https://www.star5products.com/
Badania naukowe nad właściwościami śluzu ślimaka Helix aspersa Müller rozpoczęto w XIX wieku, jednak dopiero przed dwudziestu laty, właśnie w Chile zaczęto stosować śluz jako składnik kremów kosmetycznych. Doprowadziło to w efekcie do wpisania w 2006 roku standaryzowanego ekstraktu ze śluzu ślimaka do rejestrów International Nomenclature of Cosmetic Ingredients (INCI) jako snail secretion filtrate.
Choć już sama nazwa składnika aktywnego – ekstrakt ze śluzu ślimaka – wzbudza wiele kontrowersji, a u niektórych osób nawet "gęsią skórkę", to ze względu na swoją skuteczność i siłę działania znajduje coraz szersze zastosowanie w kosmetyce i kuracjach problemów skórnych. Wrażliwcy nie muszą się niczego obawiać, ekstrakt przebywa długą drogę od śluzu ślimaka do gotowego surowca. Ten zaś (jeśli pochodzi z pewnego źródła) jest produktem czysto farmaceutycznym, objętym ścisłą kontrolą fizykochemiczną i mikrobiologiczną. Gotowe kosmetyki mają wygląd i konsystencję w niczym nieodbiegającą od tego, co przyzwyczajeni jesteśmy znajdować w słoiczkach i buteleczkach od lat.
Ale od początku. Charakterystyczną cechą Helix aspersa jest zdolność do intensywnego wydzielania dwóch rodzajów śluzu. Limosina (limozyna) i Cryptosina (kryptozyna). Limozyna to nic innego jak śluz, który widzimy w trakcie poruszania się ślimaka i nie ma on praktycznie żadnej wartości dla ludzi. Tajemnicę skrywa natomiast kryptozyna, która wykazuje działanie ochronne, nawilżające, regenerujące i bakteriobójcze. Wykorzystywana jest przez ślimaka również do zamknięcia muszli w okresie hibernacji.
Wydzielinę tę uzyskuje się wyłącznie ze zdrowych, standaryzowanych osobników hodowanych na fermach, gdzie cały proces produkcyjny podlega kontroli. Mięczaki większość czasu spędzają niemal jak w sanatorium, całymi dniami przegryzając zieleninę i pozostając pod stałą opieką. Jedynie bezpośrednio przed pozyskaniem śluzu poddawane są kilkudniowym procesom oczyszczania, a następnie stymulacji – delikatnemu stresowi biologicznemu, podczas którego wydzielają kryptozynę. W czasie tego procesu nie dzieje się im żadna krzywda, a po zakończeniu pozyskiwania śluzu ślimaki wracają na fermę, gdzie regenerują się przez okres minimum 15 dni. W tym czasie zebrany śluz poddawany jest laboratoryjnym procesom oczyszczania, standaryzacji i obróbki, aż do uzyskania stabilizowanego ekstraktu o wysokiej jakości i czystości, bez obecności mikroorganizmów patologicznych i toksyn.
Proces hodowli ślimaków, uzyskania i obróbki ekstraktu jest długotrwały i kosztowny. Sam ekstrakt jest natomiast specyfikiem bardzo niestabilnym, delikatnym i trudnym w transporcie. Toteż środki lecznicze i kosmetyczne zawierające znaczącą ilość ekstraktu z kryptozyny są drogie, ale w zamian bardzo skuteczne. Z tej samej przyczyny kremy bazujące na wydzielinie ślimaka nie są i raczej nigdy nie będą produktem masowym wielkich koncernów. Ze względu na proces produkcji pozostaną raczej domeną firm niszowych.
Co niezwykłego zawarte jest w śluzie ślimaka? Aby chilijski Instytut Zdrowia Publicznego (ISP) zezwolił na wykorzystanie danej partii ekstraktu do produkcji kosmetyków, poza spełnieniem warunków czystości, musi w niej zostać stwierdzona odpowiednia zawartość czterech podstawowych składników: elastyny, kolagenu, kwasu glikolowego i alantoiny. Ta wielka czwórka to jednak nie wszystko, w kryptozynie występują również proteiny o różnej masie cząsteczkowej, przeciwutleniacze, oligoelementy, antyproteazy, witaminy, naturalne antybiotyki i glikozoaminoglikany.
Wszystko to składa się na szerokie spektrum działania ekstraktu. Podstawowym efektem jego stosowania jest przyspieszona regeneracja skóry. Działa na uszkodzony kolagen (kolagenaza), dostarcza hemocyjaninę bogatą w tlen niezbędny do kształtowania się kolagenu i tworzy sieć strukturalną dla fibronektyny. Dzięki temu kremy na bazie śluzu ślimaka sprawdzają się u większości osób zmagających się z różnorakimi problemami skórnymi. Od trądziku i zmian potrądzikowych po zmarszczki, od oparzeń po blizny czy przebarwienia. Kosmetyki te poprawiają w widoczny sposób stan cer naczynkowych i dotkniętych trądzikiem różowatym.
Regenerację wspomaga też silne działanie odżywcze i bakteriobójcze (antybiotyczne). To ostatnie jest dla ślimaczka szczególnie istotne, kiedy jego ciało ulegnie uszkodzeniu. Pozwala mu to na szybkie pozbycie się bakterii infekujących ranę. U człowieka ta cecha ekstraktu uczyniła go idealnym środkiem pomagającym utrzymać w ryzach problematyczne cery, co szczególnie uwidacznia się przy cerach trądzikowych.
Jednak nie tylko trudne cery skorzystają z dobroczynności kryptozyny. Działania antybiotyczne, antyoksydacyjne i proliferacyjne sprawiają, że kremy oparte na ekstrakcie ze śluzu ślimaka są idealnymi kosmetykami dla większości typów skóry. Utrzymują równowagę fizjologiczną między składnikami skóry, stymulują procesy odnowy oraz poprawiają jej napięcie i strukturę. Działanie peelingujące zawartego w kryptozynie kwasu glikolowego skutecznie rozjaśnia cerę, a bogactwo kolagenu poprawia owal twarzy.
W tej pochwalnej wyliczance nie można pominąć jeszcze jednego aspektu. Jako że wymienione składniki są naturalnego, a nie syntetycznego pochodzenia, ekstrakt ze śluzu ślimaka okazał się być bardzo dobrze tolerowany przez alergików. W badaniach okazuje się najczęściej, że uczulenie, jeśli występuje, jest wynikiem obecności któregoś z pozostałych składników danego kosmetyku, a nie samego ekstraktu. O jego hipoalergiczności przekonały się nawet osoby uprzedzone wcześniej do składników pochodzenia zwierzęcego.
Z uwagi na doskonałe warunki klimatyczne do hodowli Helix Aspersa Müller i rygorystyczne normy sanitarne preparaty rodem z Chile są najwyżej cenione na świecie. I rzeczywiście, jest tutaj z czego wybierać. Testowanie kolejnych kremów zajęłoby co najmniej dwa lata, a kremy to nie wszystko. Na rynku dostępne są także: serum, żele i kremy pod oczy, preparaty do stosowania miejscowego, balsamy, toniki, szampony, mydła. Wśród tego bogactwa znajdziemy zarówno kosmetyki pośledniej jakości, jak i prawdziwe perełki.
W Polsce dostępne i dopuszczone do obrotu są dwa kremy produkowane w Chile. Jeden z nich to chyba najbardziej znana Elicina, ze względu na swoją formułę w Chile traktowana jako krem ze średniej półki. Drugi to Krem ze Ślimaka AndesValle, jeden z lepszych na rynku, o wyważonym składzie, delikatny i komfortowy w użyciu.
Niestety na rynku znaleźć też można wiele kosmetyków "ze ślimaka", których producenci próbują niezbyt uczciwie wykorzystać rosnącą falę popularności tego składnika aktywnego. Najczęściej nie zawierają one ekstraktu ze śluzu, a syntetyczne składniki próbujące (lub nie) działanie ekstraktu odtworzyć. Znany jest nawet przypadek kremu opisanego jako produkt oparty na ekstrakcie ze śluzu ślimaka, a w rzeczywistości będącego żelem do włosów ze sfabrykowaną etykietką. Dlatego decydując się na zakup kremu z ekstraktem ze śluzu ślimaka należy zwracać uwagę zarówno na skład jak i jego pochodzenie.
Źródło:
http://www.pinezka.pl/moda-i-uroda/3626-slimakowe-kremy